Relacja z pobytu w Maidstone, w Wielkiej Brytanii
Na początku marca (8.03-15.03) nauczycielka naszego gimnazjum, pani Magdalena Więckowska, uczestniczyła w kursie metodycznym dla nauczycieli
języka angielskiego w Wielkiej Brytanii, w Maidstone. Szkolenie odbyło się ramach programu Comenius "Zagraniczna mobilność szkolnej kadry edukacyjnej w ramach projektów indywidualnych". Kurs miał charakter warsztatów i zgodnie z tematyką ("Creative activities and motivating materials for the secondary classroom") pokazywał sposoby na tworzenie ciekawych i motywujących materiałów na zajęcia z uczniami.
Kurs odbywał się w Anglii, w Maidstone, mieście które znajduje się około 50 km od Londynu, i należy do hrabstwa Kent. Rejon ten słynie z malowniczych wiosek i pięknych, wiejskich krajobrazów.
Miasto Maidstone, nie wyróżnia się może niczym szczególnym, ale jest zadbane, czyste i znajdziemy tam kilka uroczych zakątków. Przez centrum miasta płynie rzeka Medway, pozwalająca nam na udane spacery wzdłuż jej brzegu. Warto zobaczyć również pałac arcybiskupa (Archbishop's Palace), lokalne muzeum, kościół All Saints' Church, jak i ratusz miejski (county hall).
Maidstone to nowoczesne miasto, gdzie znajdują się również niedawno otwarte, nowoczesne centra handlowe, jak np. The Mall czy House of Fraser. Możecie tam zrobić zakupy w sklepach najpopularniejszych brytyjskich marek, takich jak Topshop, Primark czy Next oraz innych znanych na całym świecie. Po południu, po zajęciach szkolnych uliczki Maidstone wypełnione są ludźmi, robiącymi zakupy, spotykającymi ze znajomymi i spędzającymi miło czas. Mi również udało się kupić kilka ciekawych rzeczy. W Maidstone jest kilka sklepów charytatywnych (charity shops), takich jak Oxfam, gdzie za niewielkie pieniądze możemy kupić świetnej jakości ubrania, książki, zabawki czy sprzęt agd. Polecam je wszystkim głodnym interesujących zakupów.
Podczas tego pobytu w Zjednoczonym Królestwie odkryłam coś zupełnie niezwykłego- amatorskie teatry. Nigdy wcześniej nie oglądałam żadnej sztuki w UK, m.in. z powodu odstraszających, dla przeciętnego Polaka, cen biletów. Rodzina goszcząca dała mi szansę obejrzenia wybornie zabawnego przedstawienia "Hobson's Choice". Ta sztuka wystawiona była w amatorskim teatrze położonym w przepięknej nadmorskiej miejscowości Whitstable (ok. 40 min. jazdy autem od Maidstone). Mimo, iż grali tam amatorzy, ich wrodzony talent i umiejętności powaliły mnie na kolana, zapewniając mi jedno z najlepszych doznań kulturach w życiu. It's an absolute must see- jak to mówią Anglicy.
Tajemnicą poliszynela jest, że pobyt w Anglii jest dość kosztowny. Z tego powodu najrozsądniej jest zatrzymać się u tzw. host family (czyli u rodziny, u której wynajmujemy pokój, np. z łazienką). Jest to najlepszy sposób na poznanie życia codziennego przeciętnej rodzinny angielskiej, jak i niesamowita sposobność posługiwania sie angielszczyzną na co dzień. Miałam szczęście zatrzymać się w domu pani Valerie i Boba. Są to wspaniali ciepli ludzie, którzy stworzyli mi bardzo komfortowe warunki i zapewnili mnóstwo atrakcji.
W niedzielę, dzień po moim przyjeździe, spędziliśmy kilka kilometrów za Maidstone, w urokliwej wsi, grając w croquete (czyli w "krokieta", nie krykieta).
Codziennie rano jedliśmy wspólne śniadanie; płatki z mlekiem, owsiankę z owocami czy też typowe angielskie śniadanie składające się z kiełbasek, jajek, bekonu, tostów, fasoli i obowiązkowej herbaty z mlekiem. Niestety, smak angielskiej kiełbasy pozostawia wiele do życzenia... Po tak sytym posiłku udawałam się do szkoły, wyposażona w drugie śniadanie (a raczej u lunch).
Do rodziny goszczącej wracałam zwykle około godziny 18.00. Czekał tam na mnie tzw. późny obiad, który wspólnie jedliśmy. Valerie świetnie gotowała, więc były to cudowne potrawy, m.in. jagnięcina z sosem (roast lamb with gravy),kurczak curry (curry chicken)lub ryba z frytkami (fish and chips).Zawsze serwowano też deser np. apple crumble with custard, czyli rodzaj jabłecznika z sosem budyniowym. Wspólne kolacje i śniadania to były jedne z najprzyjemniejszych momentów w ciągu dnia, podczas których zdobywałam wiele informacji o goszczącym mnie kraju.
Wieczory spędzałam niezwykle aktywnie grając z rodziną w tenisa, badmintona (w lokalnych szkołach i na boiskach), uczęszczając na zajęcia taneczne z odmiany charlestona- Lindy Hop dance (w tej kwestii niestety wykazałam się zupełnym brakiem talentu), grając w croquet lub integrując się z innymi nauczycielami z kursu.
Wymiana doświadczeń, zdobycie informacji o innych systemach edukacji w krajach EU czy też rozwiązaniach stosowanych na zajęciach językowych w tychże, były dla mnie bardzo cenne i pozwoliły na szersze spojrzenie na problemy naszego gimnazjum. Poznanie ludzi z obszaru EU, a jednak z innej kultury, to fascynujące doświadczenie.
Moje zajęcia rozpoczynały się codziennie o 9.00 i miały miejsce w samym sercu Maidstone. Dotarcie do centrum szkoleniowego zajmowało mi około 35-40 minut spacerem. Niestety, dom mojej rodziny goszczącej znajdował się w niewielkiej odległości od najbardziej ruchliwej ulicy w Maidstone, którą to właśnie podążałam do szkoły. Dało mi to jednak możliwość, obserwacji poranka przeciętnej rodziny angielskiej; odprowadzania dzieci do szkoły przez rodziców (dzieciaczki obowiązkowo ubrane w mundurki i plecaczki z drugim śniadaniem) , ludzi dojeżdżających do pracy, czy młodzieży samodzielnie udającej się do szkół (również zawsze w drodze do i ze szkoły noszących mundurki, tzw. uniforms).

Warsztaty wypełniały mi większość dnia. Dały szansę na poznanie nowych metod nauczania, przygotowania motywujących materiałów i ciekawych go prezentacji. Jeden z trenerów, Mark, był dla mnie wzorem prawdziwego szkoleniowca; jego zajęcia były niezwykle śmieszne i do tego bardzo interesujące. Niektóre z prowadzonych przeze mnie ostatnio zajęć, były zainspirowane warsztatami, w których uczestniczyłam. Czy dobrze się podczas nich bawiliście, a jednocześnie wiele nauczyliście? Myślę, że tak.
Niedaleko Maidstone (6,5km od miasta) znajduje się niezwykłej urody zamek- Leeds Castle. Wybrałam się tam z moją grupą nauczycieli ostatniego dnia kursu. Właśnie to miejsce najdłużej zapadnie mi w pamięć. Zamek w Leeds jest pięknie zachowany, w jego wnętrzach znaleźć możemy wiele wspaniałych eksponatów, mebli, ubrań i butów z epoki, a przede wszystkim możemy spędzić cudowny dzień spacerując po niezwykle rozległych terenach otaczających zamek(znajduje się tam m.in. pole golfowe). Zamek był stale zamieszkany od początku swego powstania, m.in. przez króla Edwarda I, Katarzynę Aragońską (pierwszą żonę Henryka VIII) oraz Lady Baille.

Podsumowując mój wyjazd, chcę zaznaczyć, że udział w takich warsztatach to niezwykła szansa na stanie się raz jeszcze uczniem i zdobycie wielu doświadczeń kulturowych. Udział w szkoleniu pozwolił mi na bardziej refleksyjne spojrzenie na metody nauczania i zachęcił do korzystania z najnowszych technologii na lekcjach języka obcego. Każdy pobyt za granicą wzbogaca nas jako ludzi, otwiera na innych. Podróżowanie to możliwość użycia języka obcego w realnym kontekście, poznanie nowego słownictwa i zwrotów. Zachęcam innych nauczycieli i uczniów naszego gimnazjum do udziału w szkoleniach ramach nowego programu Erasmus Plus. Podróżujcie! Zdobywajcie wiedzę! Otwierajcie się na świat!
Dzięki uprzejmości koleżanek z kursu, zamieszczam tu również kilka zdjęć z pobytu.

Magdalena Więckowska
our lovely group of teachers.jpg